niedziela, 13 grudnia 2015

Facet – jak go w ogóle rozruszać ?


   Dzisiaj z racji deszczowej pogody, chciałabym zaprosić Was do wspólnego cyklu artykułów na blogu. Planuję rozruszać mojego faceta i wykreować z nim fajny profil z treningiem dla par. Przy okazji nieźle podrasuję jego kondycję a artykuły w ramach cyklu zamieszczane pomogą niejednej parze rozpocząć wspólną aktywność fizyczną. Na razie bardziejto będzie cykl wpisów niż akcja, ale gdy tylko zacznie przynosić ciekawe efekty, zamienię całość w wyzwanie dla wszystkich chętnych par!
Zapraszam Cię teraz do czytania pierwszego "arta".


*                *                *

   
      Niejeden facet to materia oporna do rozpoczęcia regularnego trenowania. Siedzi, pracuje, ba, żeby tylko. Często lubi sięgać podczas tej swojej pracy komputerowej, do lodówki. Pochłania wszystko co kupisz, zachomikujesz na później. Wybrzydza na „Eko” i „zdrowe”. Kręci noskiem gdy tylko słyszy o byciu „fit”, bieganiu, siłowni, wycieczkach w góry.  Często, gęsto, taka postawa wynika ze zmiany charakteru pracy wykonywanej. Zdarzy mu się dobry kawał biurowej, kreatywnej, absolutnie wymarzonej roboty i wsiąka na amen (całe godziny ostatnio z głowy…)

Nie bez powodu dzisiaj taki wpis…





     Tę akcję planuję już od dawna. Ostatnio sporo blogów proponuje wspaniale prezentujące się filmiki z treningów par. Bardzo podoba mi się również joga w parach. Wygląda jak prawdziwa gimnastyka. Taki trening jest bardziej efektywny oraz jest wspaniałą zabawą dla obojga. Zamiast lecieć każdy, po pracy, na swoją siłownię i oddzielne zajęcia, możecie spędzić aktywnie czas razem.



     Przyglądając się mojej „opornej materii”, postanowiłam. Koniec z lenistwem. Trenujesz ludzi i swego, własnego nie możesz ruszyć?  Droga czytelniczko, jeżeli ten przypadek dotyczy również Twojego partnera, wpadaj regularnie na mojego bloga i obserwuj nowy cykl dziennikarsko-sportowy, w którym będę aktywizowała mojego faceta oraz podawała przeróżne porady dla Ciebie właśnie. Pytaj o wszystko, zawsze odpowiem. A teraz zapraszam na początek. Wszystkiego. Jak zacząć i wyciągnąć „byka” z domu.




Widoki godne podziwiania...T0 było 2 dni temu!

KROK 1 – spacer

    Rzecz z pozoru prosta do wykonania. W rzeczywistości niezbyt zachęcająca i mocno zależna od natłoku obowiązków, pogody, ciśnienie i tym podobnych. Jak go wyciągnąć z domu?

 
     Wykorzystaj wolny od waszej pracy dzień i słoneczną pogodę. Tak zaczniesz. Nie mów mu „ MUSISZ – ruszać się, ćwiczyć, zmienić zasady odżywiania”, bo się ZBUNTUJE. Wierz mi. Takie słowa działają na niego jak płachta na byka. Zamknie się w sobie. Zacznie sobie z Ciebie kpić. Obrazi się. I dobry początek masz już z głowy.




    Idźcie na romantyczny (nie chodzi tutaj o szpilki i mini… bynajmniej), spacer przełajowy. Nie wytyczajcie sobie trasy i celu. Po prostu wybierzcie się w plener, daleko od domostw i wkurzających ludzi. Niech jego psychika rozluźni się a oczy rozkoszują  bezkresnymi widokami.









     Gdy już złapie bakcyla, podkręć tempo marszu, tak żeby się zmęczył bardziej niż na co dzień, podczas mozolnych wędrówek miejskich. Nie mierz mu tętna, bo oszaleje i się wycofa z następnych eskapad. Zwróć jego uwagę na przyrodę i spokojne emocje. Relaks ciała oraz umysłu.






      To dopiero pierwszy krok. Jeszcze dużo pracy przed Wami zanim wspólny trening stanie się dla was  oczywistą regularnością.  Najpierw trzeba wyrobić w nim nawyk potrzeby ruchu.



 


     Spacery to również genialne treningi recovery -
zamiast siedzieć na kanapie w dzień po mocnych treningach siłowych, warto przejść się 30-45 minut
w wolnym (50-60% mhr) tempie.


     Ja zrobiłam z moim facetem 8 km piechotą po wertepach i polach. Razem 1,5 h niezłego relaksu na słoneczku:-)Tempo relaksacyjne z momentami podkręcania go do 75% mhr ( na wyczucie trenera;-P).
Mam nadzieję, że taka pogoda jeszcze wróci...



 To pierwszy krok do rozpoczęcia wspólnych treningów !!!


<-- Ładnie zamarznięta rzeczka...

2 komentarze:

  1. Drogie Panie i przede wszystkim Panowie. Można wziąć się za siebie nie wychodząc z domu i przewracając do góry nogami swojego menu. Pompki, podciąganie na drążku, przysiady plus rozsądne jedzonko zdziała cuda. Zapraszam na blog pisany przez amatora dla amatorów: http://facetwformie.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie!Ja głównie trenowałam na kołach w domu, chociaż większość artów mam w plenerze albo na siłce. W poprzednich dwóch mieszkaniach mieliśmy drążki rozporowe. Teraz szukam kolejengo drążka do futryny;-).
      Zobacz też na moje artykuły - trening siłowy z trx i kołami:
      1. http://miejskifitness.blogspot.com/2014/10/trening-1-siy-gornych-partii-ciaa-na.html
      2. http://miejskifitness.blogspot.com/2014/10/gimnastyczne-wyzwanie-siowe.html
      3. http://miejskifitness.blogspot.com/2014/09/koka-w-plenerze.html
      4. http://miejskifitness.blogspot.com/2014/08/trening-na-kokach-iii.html
      5. treningi na drążku w domu (to był czas wesołej gimnastyki;-))LDZ GÓRĄ!: https://www.youtube.com/watch?v=sNMSuMfAPV8
      Trening na drążku, trx i kołach można spokojnie przenieść do mieszkania;-)
      ZAPRASZAM;-))

      Usuń

TOP