niedziela, 25 września 2016
motywacja, psychologia, social topics
Ważny temat, frapujący wielu z nas. Każdy, na pewnym etapie życia, przechodzi wewnętrzną przemianę, zostawiając za sobą cele, którymi fascynował się do tej pory, i zwracając uwagę na zupełnie inne wartości. Odrzucamy ciągłą pogoń za sukcesem i byciem w centrum uwagi, za gromadzeniem coraz to nowszych dóbr i polowaniem na najlepszą kieckę w galerii co drugi dzień, tylko po to żeby się pokazać innym, wzbudzając niepohamowaną falę zazdrości i nakręcając popyt na zdobywanie najnowszych "świecidełek" podczas nigdy nie planowanych i nieprzemyślanych zakupów.
Stajemy się bardziej uważni, łaknąć spokoju, zamieniając podnoszenie ciężarów i intensywne wyścigi na wyciszające sesje jogi. Chcemy, na dobre, pożegnać wiecznie głodnego gadżetów nastolatka, którym byliśmy bądź staliśmy się lecąc wprost w łapy konsumpcjonizmu. Pragniemy dojrzeć, i nie chcemy wyrobić sobie pięknego ciała poprzez sport, tylko wzmocnić zdrowie, odporność, nauczyć się relaksu, odnaleźć w ćwiczeniach czystą przyjemność, niepołączoną z żadną dietą i oczekiwaniami. Odpadasz z wyścigu i nagle dostrzegasz, że ściganie się jest niewiele warte. Daje przelotną satysfakcję, jak szybki seks z nigdy już więcej niespotkanym człowiekiem. Jak wrąbanie dziesięciu kulek lodów, z pełnym zlekceważeniem własnego refluksu oraz predyspozycji do zaspokojenia głodu już trzema kulkami. Często wściekła rywalizacja pozbawia nas zdrowia, niektórych nawet życia, a dopiero gdy staniesz na cienkiej, czerwonej linii, granicy własnych wytrzymałości i sił, niezbędnych do regeneracji zdrowia, dostrzegasz nagle niepotrzebnie popełniane, życiowe błędy. Błędy w rozumowaniu, w zatraceniu samego siebie, tylko dla wirtualnej postaci, jaką chciałeś się stać, a tak naprawdę, nie jest Ci potrzebna do szczęścia, tym bardziej do przeżycia.
Ludzie z wielkiego miasta uciekają w przestrzeń...
Mkną ile siła w nogach, kołach, silnikach. Zmęczenie tym, co oferuje im korporacyjne życie i pełnym dostępie do wszelkich luksusów na kredyt przy wiecznym debecie.
Czasem taka decyzja, ucieczki i obrania zupełnie innej ścieżki życiowej, jest słuszna. Są osoby, które się nią zawiodą, powracając do wynajmowanych domostw, po pary latach. Wiem jednak jedno, żeby pozostać sobą, musisz nauczyć się cieszyć chwilą i wiedzieć co, oprócz chwilowych i materialnych przyjemności, jest dla Ciebie ważne. Czy chcesz spędzać czas wyjeżdżając w plener, będąc z ludźmi, na których najbardziej w życiu Ci zależy, czy chcesz tylko kolekcjonować rzeczy, aż wszystkie zaczną się wysypywać z szaf w Twoim domu.
Smartfon się zdezaktualizuje, ustępując po 3 miesiącach miejsce, nowej zabawce. A chwila minie. Szansa na oderwanie się od stresu i przytłaczających emocji miejskiego dnia, wyparuje, nie pozostawiając Ci już możliwości tego samego wyboru między "BYĆ" czy "MIEĆ".
Co tak naprawdę liczy się w życiu?
Co spowoduje, że przestaniesz karmić umysł stresem i negatywnymi emocjami? Wyciszysz się?
Przestaniesz zazdrościć innym, odnajdziesz swoją własną drogę życiową?
To zdolność cieszenia się chwilą i "płynięcia pod prąd" , często podejmowania odmiennych wyborów.
Odporność na krytykę, pewność, że działasz zgodnie z własną naturą i tego właśnie chcesz. Świadomość czego zdecydowanie nie chcesz robić w życiu, a o co pragniesz powalczyć.
Wspomnienie chwili
Wrocław, Wałbrzych..Dolny Śląsk
W życiu liczą się tylko dobre chwile, nawet gdy trudniejsze momenty wzbogacają nasze doświadczenie.
WARSZAWA - POLSKA - LUDZIE
Warszawskie obwodnice znowu w korkach. Ktoś stoi, ktoś jedzie. Ktoś staranował drugiemu bok, tył, wykrzywił drzwi mocnym wgnieceniem. Czy o to tak naprawdę chodzi? O pęd za "króliczkiem", do chwały, pieniędzy, nadambicji niedoścignionego sukcesu?
Z tym wszystkim kojarzy mi się stolica. Ale z pewnością, jest to już domena wielu innych miast. Wrzask, zgiełk, sukcesy i totalny zjazd w ciemną przepaść. Życie na ulicach, gdzie smutek przeplata się z radością, wszystko zlewa w jedną, wielka całość, emocjonalne wyczerpanie mas.
Czy tego chcieliśmy w latach dziewięćdziesiątych? Czy może warto było iść drogą krajów skandynawskich, wykorzystując czyste powietrze, wodę i glebę, przepiękną zieleń i zbudować własny, wyróżniający nas wśród innych krajów Unii Europejskiej, ekonomiczny i społeczny dobrobyt? Bazować na rozwijaniu ekologicznego stylu życia, rozwijać handel naturalnymi produktami spożywczymi oraz skupić się na budowaniu relacji społecznych, nie dyskryminujących nikogo.
Często zastanawiam się nad tą utopią, wracając ponownie do Warszawy. Czy ciągła rywalizacja zamiast współpracy, to nieustannie irytujące zwalczanie się, i dostrzeganie w drugim człowieku wyłącznie konkurencji, ma sens? Czy nie doprowadzi nas do ruiny, zwiększenia liczby chorób cywilizacyjnych i wyhodowania nowego, super egoistycznego pokolenia "ważniejszych" polaków. Może zapominamy o innych ludziach i o tym, jak piękne są małe chwile powiązane z pozytywnymi emocjami w życiu?
Warszawski maraton. Ktoś cieszy się triumfalnym przekroczeniem mety, ktoś inny, w zupełnie odległym zakątku miasta, cichutko ściera łzy, płynące wartką strużką po policzkach. Jeden wygrywa, drugi traci. Takie jest życie, nie tylko w tym wielkim i przesadnie błyszczącym mieście.Ważne jest by się nie poddawać. Spokojnie dążyć do swojego celu, nawet jeśli osiągnięcie go zajęło by mnóstwo czasu, więcej niż pozostałym ludziom dookoła.
Życie jest piękne. Warto zrozumieć ten niesamowicie nieuchwytny fakt już teraz, nie czekać na swój własny, niedościgniony triumf. Warto odnaleźć siebie wśród rozmywającego się tłumu na ulicach, pędzącego do miejsc chwały i porażki, do ukochanej pracy czy znienawidzonej profesji. "Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą", śpieszmy się kochać życie, czas szybko przemija. Wiele osób, zafascynowanych zdobyczami techniki i konsumpcjonizmem, nie potrafi skupić się na zwyczajnej chwili, zatrzymując ulotne wrażenia i obrazy w pamięci na dłużej. Nie potrafi się cieszyć tym co ma "tu i teraz". Bez ustanku pędząc do przodu, za jeszcze większą ilością pieniędzy oraz zwiększaniem ilości godzin pracy, zatracając się w swoim, mocno podrasowanym i wiecznie upiększanym, wizerunku w internecie, na facebooku czy instagramie...
Mam cel - być sobą...
i pozostać sobą wbrew przeciwnościom losu. Wiem czego w życiu robić nie chcę i nie będę. Wiem z kim chce się przyjaźnić a kogo omijać szerokim łukiem. Często utożsamiamy się z problemami współpracowników, chcąc zyskać ich akceptację, lecz zatracając siebie. Przyjmujemy politykę firmy za własną, włączając ją do swojego systemu wartości, zapominając jak łatwo można tym sposobem manipulować człowiekiem. Nie jest to dobre rozwiązanie.
Wybrałam niezależną ścieżkę w życiu. Myślenie postindustrialne.
Myślenie o czystym środowisku jak o dobrobycie, wspólnym dziedzictwie każdego z nas, naszych dzieci i następnych pokoleń.
Wybrałam pracę trenera, bo nie zgadzam się z filozofią dużych firm, wykorzystujących pracowników, harujących po 10-12 h na dobę, za marne zarobki i reklamujących produkty masowej konsumpcji, zalegające po zbyt krótkim cyklu życia, na licznych wysypiskach.
Nie fascynuję się karierą w Warszawie, jak większość młodych osób rzucających się na moje miasto z impetem. Daleko mi do takiej fascynacji. Szukam ukojenia wędrując wśród dolnośląskich gór i drzew, w czymś co jest o wiele ważniejsze od posiadania najnowszej aplikacji w najmodniejszym smartfonie. Kiedyś na dobre zamienię wielkie miasto na dolnośląskie wspaniałości.
Zmieniam tego bloga, na coś, co jest prawdziwe.
Według własnej natury, tego w co wierzę i myślę.
Nie będzie perfekcjonizmu, choć czasem się on tutaj przydarzy.
Będą teksty, jeszcze więcej własnych treningów, czy to się komuś spodoba, czy nie.
Nadszedł czas na BUNT "POSTINDUSTRIALNEJ" dziewczyny. Nie ważne co o tym myślisz, ja tak czuję.
Banner z tytułem bloga, jeszcze w dopracowaniu. Idea gotowa.
Tu ma być kolorowo, bez jakiś ustalonych szablonów. Ten blog się zmienia, tak jak zmienia się ludzkie życie wraz z myśleniem i nieustannym jego przewartościowywaniem. Nie chcę się powielać. Piszę o tym, czego się uczę, co zauważam, co zdobywam i czym chcę się z Wami podzielić.
Tu będzie kreatywny chaos, nowe rodzaje treningów w plenerze, czasem proste, aż banalne przepisy, czasem skomplikowane, z książek egzotycznych autorów diet i regionalnych potraw. Moda, tylko "wściekle" kolorowa, bo takie jest życie naokoło. Wszystko ma swoje kolory, odcienie, kształty. Nie da się postrzegać życia tylko przez fioletowy, czy zielony, filtr. Życie składa się ze wszystkich kolorów tęczy, i tak ma być też tutaj.
Nie chcę powielać cudzych treningów, chcę szukać własnych ścieżek, łączyć wiele typów i firm ruchu.
Przez ponad rok, udoskonalałam własne zajęcia funkcjonalnego TBC, używając wszystkich sprzętów, dostępnych w klubie: dużych i małych piłek, taśma elastycznych, BOSU, ciężarków, rollerów oraz zestawów ćwiczeń funkcjonalnych. Uważam, że dobrego instruktora i trenera, cechuje nieustanna kreatywność i niezamykanie się w jednej formie prowadzenia treningów. Myślę, że łączenie różnych rodzajów ćwiczeń i dostosowywanie ich do poziomu oraz samopoczucia grupy, jest ważniejsze od ciągłego powielania tych samych schematów, aż do znudzenia...
Nie ustanę w poszukiwaniach wiedzy i ciekawych rozwiązań. Nie dam się zamknąć w jednym, i tym samym.
Niech moc kreatywności i niegasnącego żaru Waszych pasji, będzie z Wami zawsze!
Bądź sobą, wydepcz własną ścieżkę - "POST INDUSTRIALNA" DZIEWCZYNA...
motywacja, psychologia, social topics
Ważny temat, frapujący wielu z nas. Każdy, na pewnym etapie życia, przechodzi wewnętrzną przemianę, zostawiając za sobą cele, którymi fascynował się do tej pory, i zwracając uwagę na zupełnie inne wartości. Odrzucamy ciągłą pogoń za sukcesem i byciem w centrum uwagi, za gromadzeniem coraz to nowszych dóbr i polowaniem na najlepszą kieckę w galerii co drugi dzień, tylko po to żeby się pokazać innym, wzbudzając niepohamowaną falę zazdrości i nakręcając popyt na zdobywanie najnowszych "świecidełek" podczas nigdy nie planowanych i nieprzemyślanych zakupów.
Stajemy się bardziej uważni, łaknąć spokoju, zamieniając podnoszenie ciężarów i intensywne wyścigi na wyciszające sesje jogi. Chcemy, na dobre, pożegnać wiecznie głodnego gadżetów nastolatka, którym byliśmy bądź staliśmy się lecąc wprost w łapy konsumpcjonizmu. Pragniemy dojrzeć, i nie chcemy wyrobić sobie pięknego ciała poprzez sport, tylko wzmocnić zdrowie, odporność, nauczyć się relaksu, odnaleźć w ćwiczeniach czystą przyjemność, niepołączoną z żadną dietą i oczekiwaniami. Odpadasz z wyścigu i nagle dostrzegasz, że ściganie się jest niewiele warte. Daje przelotną satysfakcję, jak szybki seks z nigdy już więcej niespotkanym człowiekiem. Jak wrąbanie dziesięciu kulek lodów, z pełnym zlekceważeniem własnego refluksu oraz predyspozycji do zaspokojenia głodu już trzema kulkami. Często wściekła rywalizacja pozbawia nas zdrowia, niektórych nawet życia, a dopiero gdy staniesz na cienkiej, czerwonej linii, granicy własnych wytrzymałości i sił, niezbędnych do regeneracji zdrowia, dostrzegasz nagle niepotrzebnie popełniane, życiowe błędy. Błędy w rozumowaniu, w zatraceniu samego siebie, tylko dla wirtualnej postaci, jaką chciałeś się stać, a tak naprawdę, nie jest Ci potrzebna do szczęścia, tym bardziej do przeżycia.
Ludzie z wielkiego miasta uciekają w przestrzeń...
Mkną ile siła w nogach, kołach, silnikach. Zmęczenie tym, co oferuje im korporacyjne życie i pełnym dostępie do wszelkich luksusów na kredyt przy wiecznym debecie.
Czasem taka decyzja, ucieczki i obrania zupełnie innej ścieżki życiowej, jest słuszna. Są osoby, które się nią zawiodą, powracając do wynajmowanych domostw, po pary latach. Wiem jednak jedno, żeby pozostać sobą, musisz nauczyć się cieszyć chwilą i wiedzieć co, oprócz chwilowych i materialnych przyjemności, jest dla Ciebie ważne. Czy chcesz spędzać czas wyjeżdżając w plener, będąc z ludźmi, na których najbardziej w życiu Ci zależy, czy chcesz tylko kolekcjonować rzeczy, aż wszystkie zaczną się wysypywać z szaf w Twoim domu.
Smartfon się zdezaktualizuje, ustępując po 3 miesiącach miejsce, nowej zabawce. A chwila minie. Szansa na oderwanie się od stresu i przytłaczających emocji miejskiego dnia, wyparuje, nie pozostawiając Ci już możliwości tego samego wyboru między "BYĆ" czy "MIEĆ".
Co tak naprawdę liczy się w życiu?
Co spowoduje, że przestaniesz karmić umysł stresem i negatywnymi emocjami? Wyciszysz się?
Przestaniesz zazdrościć innym, odnajdziesz swoją własną drogę życiową?
To zdolność cieszenia się chwilą i "płynięcia pod prąd" , często podejmowania odmiennych wyborów.
Odporność na krytykę, pewność, że działasz zgodnie z własną naturą i tego właśnie chcesz. Świadomość czego zdecydowanie nie chcesz robić w życiu, a o co pragniesz powalczyć.
Wspomnienie chwili
Wrocław, Wałbrzych..Dolny Śląsk
W życiu liczą się tylko dobre chwile, nawet gdy trudniejsze momenty wzbogacają nasze doświadczenie.
WARSZAWA - POLSKA - LUDZIE
Warszawskie obwodnice znowu w korkach. Ktoś stoi, ktoś jedzie. Ktoś staranował drugiemu bok, tył, wykrzywił drzwi mocnym wgnieceniem. Czy o to tak naprawdę chodzi? O pęd za "króliczkiem", do chwały, pieniędzy, nadambicji niedoścignionego sukcesu?
Z tym wszystkim kojarzy mi się stolica. Ale z pewnością, jest to już domena wielu innych miast. Wrzask, zgiełk, sukcesy i totalny zjazd w ciemną przepaść. Życie na ulicach, gdzie smutek przeplata się z radością, wszystko zlewa w jedną, wielka całość, emocjonalne wyczerpanie mas.
Czy tego chcieliśmy w latach dziewięćdziesiątych? Czy może warto było iść drogą krajów skandynawskich, wykorzystując czyste powietrze, wodę i glebę, przepiękną zieleń i zbudować własny, wyróżniający nas wśród innych krajów Unii Europejskiej, ekonomiczny i społeczny dobrobyt? Bazować na rozwijaniu ekologicznego stylu życia, rozwijać handel naturalnymi produktami spożywczymi oraz skupić się na budowaniu relacji społecznych, nie dyskryminujących nikogo.
Często zastanawiam się nad tą utopią, wracając ponownie do Warszawy. Czy ciągła rywalizacja zamiast współpracy, to nieustannie irytujące zwalczanie się, i dostrzeganie w drugim człowieku wyłącznie konkurencji, ma sens? Czy nie doprowadzi nas do ruiny, zwiększenia liczby chorób cywilizacyjnych i wyhodowania nowego, super egoistycznego pokolenia "ważniejszych" polaków. Może zapominamy o innych ludziach i o tym, jak piękne są małe chwile powiązane z pozytywnymi emocjami w życiu?
Warszawski maraton. Ktoś cieszy się triumfalnym przekroczeniem mety, ktoś inny, w zupełnie odległym zakątku miasta, cichutko ściera łzy, płynące wartką strużką po policzkach. Jeden wygrywa, drugi traci. Takie jest życie, nie tylko w tym wielkim i przesadnie błyszczącym mieście.Ważne jest by się nie poddawać. Spokojnie dążyć do swojego celu, nawet jeśli osiągnięcie go zajęło by mnóstwo czasu, więcej niż pozostałym ludziom dookoła.
Życie jest piękne. Warto zrozumieć ten niesamowicie nieuchwytny fakt już teraz, nie czekać na swój własny, niedościgniony triumf. Warto odnaleźć siebie wśród rozmywającego się tłumu na ulicach, pędzącego do miejsc chwały i porażki, do ukochanej pracy czy znienawidzonej profesji. "Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą", śpieszmy się kochać życie, czas szybko przemija. Wiele osób, zafascynowanych zdobyczami techniki i konsumpcjonizmem, nie potrafi skupić się na zwyczajnej chwili, zatrzymując ulotne wrażenia i obrazy w pamięci na dłużej. Nie potrafi się cieszyć tym co ma "tu i teraz". Bez ustanku pędząc do przodu, za jeszcze większą ilością pieniędzy oraz zwiększaniem ilości godzin pracy, zatracając się w swoim, mocno podrasowanym i wiecznie upiększanym, wizerunku w internecie, na facebooku czy instagramie...
Mam cel - być sobą...
i pozostać sobą wbrew przeciwnościom losu. Wiem czego w życiu robić nie chcę i nie będę. Wiem z kim chce się przyjaźnić a kogo omijać szerokim łukiem. Często utożsamiamy się z problemami współpracowników, chcąc zyskać ich akceptację, lecz zatracając siebie. Przyjmujemy politykę firmy za własną, włączając ją do swojego systemu wartości, zapominając jak łatwo można tym sposobem manipulować człowiekiem. Nie jest to dobre rozwiązanie.
Wybrałam niezależną ścieżkę w życiu. Myślenie postindustrialne.
Myślenie o czystym środowisku jak o dobrobycie, wspólnym dziedzictwie każdego z nas, naszych dzieci i następnych pokoleń.
Wybrałam pracę trenera, bo nie zgadzam się z filozofią dużych firm, wykorzystujących pracowników, harujących po 10-12 h na dobę, za marne zarobki i reklamujących produkty masowej konsumpcji, zalegające po zbyt krótkim cyklu życia, na licznych wysypiskach.
Nie fascynuję się karierą w Warszawie, jak większość młodych osób rzucających się na moje miasto z impetem. Daleko mi do takiej fascynacji. Szukam ukojenia wędrując wśród dolnośląskich gór i drzew, w czymś co jest o wiele ważniejsze od posiadania najnowszej aplikacji w najmodniejszym smartfonie. Kiedyś na dobre zamienię wielkie miasto na dolnośląskie wspaniałości.
Zmieniam tego bloga, na coś, co jest prawdziwe.
Według własnej natury, tego w co wierzę i myślę.
Nie będzie perfekcjonizmu, choć czasem się on tutaj przydarzy.
Będą teksty, jeszcze więcej własnych treningów, czy to się komuś spodoba, czy nie.
Nadszedł czas na BUNT "POSTINDUSTRIALNEJ" dziewczyny. Nie ważne co o tym myślisz, ja tak czuję.
Banner z tytułem bloga, jeszcze w dopracowaniu. Idea gotowa.
Tu ma być kolorowo, bez jakiś ustalonych szablonów. Ten blog się zmienia, tak jak zmienia się ludzkie życie wraz z myśleniem i nieustannym jego przewartościowywaniem. Nie chcę się powielać. Piszę o tym, czego się uczę, co zauważam, co zdobywam i czym chcę się z Wami podzielić.
Tu będzie kreatywny chaos, nowe rodzaje treningów w plenerze, czasem proste, aż banalne przepisy, czasem skomplikowane, z książek egzotycznych autorów diet i regionalnych potraw. Moda, tylko "wściekle" kolorowa, bo takie jest życie naokoło. Wszystko ma swoje kolory, odcienie, kształty. Nie da się postrzegać życia tylko przez fioletowy, czy zielony, filtr. Życie składa się ze wszystkich kolorów tęczy, i tak ma być też tutaj.
Nie chcę powielać cudzych treningów, chcę szukać własnych ścieżek, łączyć wiele typów i firm ruchu.
Przez ponad rok, udoskonalałam własne zajęcia funkcjonalnego TBC, używając wszystkich sprzętów, dostępnych w klubie: dużych i małych piłek, taśma elastycznych, BOSU, ciężarków, rollerów oraz zestawów ćwiczeń funkcjonalnych. Uważam, że dobrego instruktora i trenera, cechuje nieustanna kreatywność i niezamykanie się w jednej formie prowadzenia treningów. Myślę, że łączenie różnych rodzajów ćwiczeń i dostosowywanie ich do poziomu oraz samopoczucia grupy, jest ważniejsze od ciągłego powielania tych samych schematów, aż do znudzenia...
Nie ustanę w poszukiwaniach wiedzy i ciekawych rozwiązań. Nie dam się zamknąć w jednym, i tym samym.
Niech moc kreatywności i niegasnącego żaru Waszych pasji, będzie z Wami zawsze!
Etykiety:
motywacja,
psychologia,
social topics
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja czasem chciałabym właśnie móc pamiętać więcej niż tylko chwile. Każdy wizerunek czegoś i malutkie detale ;p
OdpowiedzUsuńMój blog ♥ Serdecznie zapraszam !
Bardzo mądrze napisane! Trzeba być sobą, bo inaczej nigdy nie będzie się w pełni szczęśliwym :)
OdpowiedzUsuńDodaję do obserwowanych i zapraszam do mnie:
onlymomcanjudge.blogspot.com
;*
Post Indurstrialna kobieta rusza do akcji! Czas zmieniać stereotypy, odkrywać zupełnie nowe rzeczy, wrócić do dobrych, starych zasad, pisać ostro i szczerze;-))
Usuń