środa, 14 września 2016

Traffic jam - prometni zastoj, za co nienawidzę Warszawy


   Za co nienawidzę miasta, w którym mieszkam? Proste pytanie, prostsza odpowiedź.
Coraz więcej kierowców szarżuje na miejskich ulicach, traktując je jak swój prywatny folwark. Jadą za szybko, albo za wolno, powodując w obydwóch sytuacjach, poważne zagrożenia w ruchu drogowym. Dodatkowo, denerwująca jest jeszcze pewna maniera, nie włączania kierunkowskazu, tylko zajeżdżania gwałtownie drogi pozostałym uczestnikom ruchu.  Dodajmy jeszcze zabawę komóreczką i brak koncentracji na tym co jest przez przednią szybą.
Zła ocena odległości, mania wielkości, frustracja skutkująca nerwowym prowadzeniem auta... To wszystko powoduje, że mam ochotę coraz mocniej namawiać mieszkańców wielkich miast, na zupełną zmianę stylu życia i przemieszczania się po ulicach oraz ścieżkach rowerowych, swoimi jednośladami.
Rowerek, stopy, wygodne buty, a na drodze przestrzeganie przepisów. Autem jeżdżę już tylko od czasu do czasu, głównie jako pasażer. Niestety, niebezpieczne sytuacje, w których się znajdujemy, występują coraz częściej.



Dzisiejsze korki na na Południowej Obwodnicy Warszawy, były wywołane dachowaniem auta ekipy budowlanej. Ciągnęły się kilometrami, bez możliwości przeskoczenia ich bądź unikniecie. Nie było żadnej informacji przed wjazdem na kłopotliwy odcinek, trasy. Żadnej możliwości, by uciec inną drogą. Organizacja ruchu nawaliła.


Dlaczego kierowcy nie uważają?

Większość wypadków spowodowana jest przez lekkomyślność, brawurę, niepanowanie nad emocjami.
Coraz więcej aut, coraz więcej agresji wśród Polaków, negatywne przeżycia skumulowane przez dłuższy okres funkcjonowania, w tym czy innym dużym mieście. Konsekwencjami są niebezpieczne zachowania na drodze.

Niekulturalne, drogowe, desperackie zachowania biorą się z braku kontroli nad własnych życiem. Przeświadczenie o swojej wyższości na drodze, nad innymi kierującymi, o niepodważalnej zdolności kontrolowania wszystkiego co Cię dookoła otacza, jest po prostu śmieszne i nierealne.
Nie masz kontroli nad wszystkimi sytuacjami w życiu, tak samo jak nie możesz wymuszać by pozostali kierowcy nieustannie dostosowywali się do Ciebie.
Można przewidzieć czyiś ruch, wykonać unik, ratować zdrowie, życie. Nie można panować nad wszystkim  narzucając swoje prywatne reguły poruszania się.
Tego Polacy często nie rozumieją. Widzę, na ulicach Warszawy, coraz więcej szpanu i pokazywania: "ja tu rządzę".

Warto przemyśleć raz jeszcze, czy naprawdę chcemy walczyć ze sobą, odczuwając permanentny stres? Czy może warto być dla siebie uprzejmym i respektować powszechnie uznawane zasady poruszania się po miejskich drogach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

TOP